znam jednego takiego i wali konkretne cykle(z kilku środków),a ma je rozpisywane przez jednego z czołowych naszych pakerów
_________________ Marszałek Piłsudski:
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.
..."Lepiej umrzeć na stojąco,niż żyć na kolanach"...
666, hehe i o to mi chodzilo 666 dosadnie jak to KURWA z Nimi wlasciwie jest...
zastanawia mnie jedna kwestia jezeli chodzi o "prawdziwa kulturystyke"... jak to jest z ta teratogennoscia przy SAA PH... koksowanie ma wplyw na libido, na ilosc plemnikow i ich "kondycje"... ale tutaj mowimy o konkretnych cyklach i sporych dawkach... nieumiejetnie dopasowane srodki, zle PCT, profilaktyka i zbyt duza czestotliwosc przyjmowania srodkow anaboliczno androgennych... jezeli czlowiek ma leb na karku, robi okresowe badania i nie przesadza to wieksze skutki uboczne ma z pewnoscia alko i papierosy... prosze mnie poprawic jak jestem w bledzie...
ale jak to sie ma to tej srednio okreslonej kwestii teratogennosci...
JOR5 tak naprawde to wszystko zalezy od genetyki. Znam osobiscie 3 gosci co walneli dzieciaki bedac na bombach swojego zycie i to nie pierwszych. Dzieci sa zdrowsze niz ich rowiesnicy. Na to ma wplyw gentyka.
Szkodliwe i udokumentowane dzialanie maja narkotyki , alkohol i papierosy. SAA/PH na to nie ma jednoznaczych badan. Jest tylko zajbista nagonka i tyle. Bo to nie moralne. Kurwa jakbym mial dzwigac bez tego takie ciezary to dawno bym sie rozlecial...
czikenus wszyscy napirdalaj koksy i tyle. Jak ktos movie ze jest czysty to sie dobrze umyl
fakt... rozmawialem z Profesorem, ktory wie o kulturystyce wszystko... jezeli chodzi o genetyke to ona glownie warunkuje szybkosc nabierania masy i jej jakosc... pewnych granic umiesnienia bez SAA nie da rady przebic bo to jest po prostu natura ludzkiego organizmu... do tego przy zwiekszaniu masy (NA SAA) pozniej potrzeba rowniez czasu aby organizm przestawil tzw "set point" w mozgu aby nie dazyl do powrotu do masy wyjsciowej... takie przestawienie "set point'u" w mozgu trwa okolo 9 miesiecy... wtedy ta waga bedzie ta wyjsciowa i najbardziej optymalna dla organizmu...
Pomógł: 26 razy Dołączył: 15 Sie 2008 Posty: 13249 Skąd: Poland
Wysłany: Śro Mar 24, 2010 2:34 pm
Robert o swoim starcie w columbus i dalszych planach
Robert Piotrkowicz, który jako pierwszy Polak w historii wystąpił na Arnold Classic - renomowanej, zamkniętej imprezie za zaproszeniami (tylko dla 14 najwybitniejszych kulturystów zawodowych świata), właśnie wrócił do Polski o może podzielić się z nami sowimi wrażeniami. Tym startem, Robert wszedł do samej czołówki najlepszych aktualnie zawodowców Pro League i to inauguracyjne wejście przyniosło mu awans do pierwszej dziesiątki. Więcej tego dnia i na tym etapie rozwoju swojej kulturystycznej kariery nie mógł zrobić. To jest wyczyn porównywalny do ukończenia wyścigu Formuły 1w pierwszej dziesiątce, tak jak niedawno zaczynał inny wielki polski Robert - sportowiec, Robert Kubica. A nasz Robert - kulturysta już został zaproszony, a właściwie awansował, do kolejnego kulturystycznego wyścigu Formuły 1 - na Mr. Olympia 2010 w Las Vegas. Czy ma szansę na dalszy awans w hierarchii największych mistrzów umięśnienia? Oto co nam powiedział:
Robert, najpierw gratulacje z udanego występu. Zrobiłeś wszystko, co aktualnie mogłeś zrobić. Teraz, gdy już emocje opadły i możesz wygodnie usiąść w fotelu we własnym domu, chciałbym poprosić cię o kilka zdań oceny twojego występu.
KiF: Jak podróż? Kiedy wyleciałeś i co zrobiłeś, aby twoja forma najmniej na tej kilkunastogodzinnej podróży ucierpiała?
Robert: Z Polski do USA wyleciałem w sobotę, tydzień przed startem, aby optymalnie się zaaklimatyzować. Podróż przebiegła sprawnie i bez poślizgów, więc na miejscu w hotelu byłem po 18 godzinach podróży, w całkiem przyzwoitej kondycji. Z posiłkami byłem przygotowany nawet na pewne opóźnienia w podróży, tak aby ten element nie stanowił nagle jakiegoś problemu.
KiF: Formę miałeś prawie nienaganną, czy widzisz jeszcze jakieś elementy twojej formy startowej do poprawy?
Robert: Moim celem w tych zawodach było uzyskanie maksymalnie dobrej formy przy założonej wcześniej wadze 109-110 kg.
Te założenia udało mi się wykonać, gdyż na scenie ważyłem 109 kg, a o wysokiej formie świadczą poprążkowane pośladki i bardzo "wysuszone" uda. Jednak obniżenie wagi startowej ze 112‒113 kg (jaką uzyskiwałem w poprzednich imprezach) spowodowało, iż moje uda były za smukłe w porównaniu z górną częścią ciała. Na następnych zawodach - Mr. Europe w Hiszpanii i Mr. Olimpia w Las Vegas - będę chciał uzyskać wagę 112 kg, przy formie zbliżonej do prezentowanej obecnie. Myślę, że wystarczy odpowiednie przesunięcie czasowe obu faz ładowania węglowodanami i tłuszczami (głównej i końcowej), a uzyskam zakładaną wagę i formę w dniu startu. W treningach nie planuję praktycznie żadnych zmian, gdyż obecnie stosowany podział grup mięśniowych, dobór ćwiczeń, ilość powtórzeń i metody treningowe optymalnie dopasowałem do wszystkich celów,jakie sobie postawiłem w tym sezonie startowym.
KiF: Jak oceniasz swoich bezpośrednich konkurentów (Elsetouhi, Winklaar, Szelestow, Yamagishi)? Czy mogłeś jeszcze kogoś "przeskoczyć"?
Robert: Zajmując 10 miejsce w tak elitarnym gronie kulturystów wypełniłem swój plan i pokonałem tych zawodników, których miałem na dzień startu w swoim zasięgu. Owszem, Yamagishi i Anthony też byli tego dnia w moim zasięgu, jednak nie byliśmy wywołani do żadnego wspólnego porównania, więc nasz pojedynek nie był bezpośredni, stąd też problem z jednoznaczną oceną czy mogłem ich pokonać. Winklaar zaprezentował tego dnia rewelacyjną formę i zasłużenie zajął 7 miejsce.
KiF: Co na tych zawodach zrobiło na Tobie największe wrażenie, a co - najgorsze?
Robert: Zawody od strony organizacyjnej były przygotowane perfekcyjnie. Wszystko na czas, bez poślizgów, nerwowości, pośpiechu. Zaskoczyła mnie na nich tak duża dbałość organizatorów o wszystkich zawodników, ich kondycję, wygląd na scenie. Jedynym złym wspomnieniem z zawodów będzie choroba gardła (angina) jaka nie dawała mi spokoju już od przyjazdu do Columbus, aż do dnia wyjazdu, uniemożliwiała mi swobodne mówienie i znacznie ograniczała swobodę oddychania. No cóż, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Ki/F: No to jesteś twardzielem. Przez anginę ludzie wycofywali się nawet z Igrzysk Olimpijskich. A jeśli chodzi o dobrą opiekę nad zawodnikami, to takie samo wrażenie odniósł w 1971 r Arnold Schwarzenegger, startując po raz pierwszy w Columbus, u Jima Lorimera. Potem zadzwonił z podziękowaniami, a Lorimer powiedział - "Gdy zakończysz karierę sportową, chętnie bym z tobą współpracował." I takie były początki tej ich znajomości, która zaowocowała później turniejem Arnold Classic. Opowiedział o tym sam Arnold w wywiadzie nakręconym zaraz po tegorocznej imprezie w Columbus.
Dziękuję ci za przybliżenie szczegółów związanych z twoim pierwszym występem na Arnold Classic i życzę dalszych sukcesów!
jaka hrypka u roberta ... rozchorowany i mi sie przypomnial tez moj start w Clevland gdzie mielaem to samo co on ... przesrana rzecz byc chorym i startowac.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum